Witaj na moim inwestycyjnym froncie.
Swoją przygodę z giełdą zacząłem w 2007 roku. Świetny timing, prawda? 😅 Bańka już pękała a ja kupiłem wtedy fundusz akcyjny, aktywnie zarządzany – jak dobrze pamiętam, w Banku Millennium.
Efekt? Procentowo straciłem sporo, choć kwotowo nie było to dużo. Wystarczyło jednak, by zrazić się do giełdy na 2–3 lata.
Mogę śmiało powiedzieć: porażka życia.
Znowu przerwa – kolejne 2–3 lata.
spółek dywidendowych
części bardziej agresywnej (akcje spekulacyjne niewielka część)
obligacji
metali szlachetnych
oraz kryptowalut (głównie Bitcoina i ETH)
W każdej książce i na każdym kanale YouTube mówią jedno: dywersyfikacja, bo znacznie obniża zmienność portfela i dużo łatwiej panować nad emocjami . Niech tak będzi. Zaczynam więc swoją przygodę z rozsądniejszym podejściem niż wcześniej.
Cel inwestycyjny
Nie zaczynam od zera – mam już pewien portfel, więc będzie mi trochę łatwiej.
Postanowiłem określić konkretny cel, który ma mnie motywować:
Chcę zarobić milion złotych do moich 60. urodzin, inwestując małe kwoty regularnie.
Obecna wartość mojego portfela: około 50 000 zł.
Dzielę tę drogę na etapy, by zawsze mieć punkt odniesienia i cel, do którego dążę:
Moje kamienie milowe inwestycyjne
100 tys. zł
250 tys. zł
500 tys. zł
750 tys. zł
1 mln zł
Nie wiem, czy to realne, czy zbyt optymistyczne – czas pokaże.
Mam cel, widzę drogę. Czas wyruszyć.
P.S. Nie jestem wyznawcą FIRE, ale zdecydowanie jest mi blisko do tego ruchu – Financial Independence, Retire Early.
Za wszelkie komentarze, sugestie i konstruktywną krytykę będę wdzięczny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz